Ramen – wszystko, co najważniejsze
Przepis – jak zwykle na końcu artykułu, ale zachęcam do przeczytania informacji również o ramenie z gwiazdką Michelina 🙂
O ramenie, ogólnie i w szczegółach, pisałam kiedyś tu: https://mochiko.pl/ramen-kompendium-wiedzy/
To podstawowe fakty, które warto znać, szczególnie zanim przygotuje się swój pierwszy ramen. Po napisaniu tego artykułu kolejny raz wyruszyłam do Japonii w poszukiwaniu ciekawych miejsc. Jednym z nich było Muzeum Ramenu w Jokohamie (będzie artykuł na ten temat). A drugim – Tsuta Ramen, o której pisałam będąc jeszcze na miejscu w Tokio.
Tsuta – z gwiazdką Michelin
Tsuta – to pierwsza na świecie rāmenya z gwiazdką Michelin. Nie wiem, czy jest to najlepszy ramen na świecie. Ani nawet, czy jest najlepszy w Tokio. Ale bezsprzecznie jest to ramen znakomity. I najdroższy, jaki jadłam.
Szef Yuki Onishi w listopadzie zamknął Tsutę w oldscholowej dzielnicy Sugamo i otworzył w styczniu 2020 nowy lokal w bardziej hipsterskiej okolicy: Yoyogi -Uehara. W nowym lokalu nie funkcjonuje już system biletów, po które trzeba było przyjść rano. Nie przyjmują też rezerwacji. Po prostu przychodzisz i czekasz w kolejce. Otwierają o 11:00 i kiedy przyszłam o 10:15 byłam siódmą osobą w kolejce.
Wnętrze niewielkie, ale nowocześnie urządzone. Przy ladzie 12 miejsc, ale są jeszcze niewielkie stoliki – łącznie w Tsucie usiądzie 20 osób. Otwarta kuchnia, w której pracuje trzech kucharzy. Szef Yuki Onishi stoi z boku, nadzoruje, coś tam miesza, podgrzewa na zapleczu dodatki. I obserwuje ?
Karta niedługa, podzielona na rameny alternatywne, rameny kreatywne i dodatki. Jak na miejsce z gwiazdką przystało, szef dba o selekcję składników. I kładzie duży nacisk na wybór dostawców sosu sojowego i wieprzowiny.
Jak smakowało?
Wybrałam ramen miso z czarną truflą, wieprzowiną i marynowanym jajkiem. Nie przepadam za truflami, ale uznałam, że skoro szef miał taką wizję, to dam temu szansę. Bulion znakomity, wielowymiarowy, aksamitny, lekko tłusty i gorący tak, jak powinien. Makaron sprężysty do samego końca leżakowania w bulionie. Wieprzowina świetna, miękka i soczysta, chociaż ja wolę grube plastry, a w Tsucie serwuje się cieniutko pokrojone. Jajko – poezja, idealnie płynne w środku, białko nie za ciemne od marynaty – tak jak lubię. Zdecydowanie pominęłabym następnym razem truflę – nie wniosła nic specjalnego, a nawet trochę zaburzyła mi odbiór całości. Przed zjedzeniem czułam lekki reisefieber – niepewność, co znajdę w misce. W trakcie jedzenia czułam tę spokojną błogość, kiedy dobrze zbalansowany i gorący bulion rozpływa się po ciele. A po zjedzeniu poczułam, że było w sam raz. Nie było szału uniesień, była znakomicie wykonana robota. I za to cenię Tsutę.
No i Tsuta to jedno z nielicznych miejsc, gdzie bez rezerwacji i za stosunkowo niewysoką cenę możecie głośno siorbać kluski w restauracji z gwiazdką Michelin. Przy muzyce Davida Bowie, którego Yuki Unishi jest ogromnym fanem.
Za ramen i herbatę zapłaciłam 4000 yenów czyli około 140 zł. Plus dodatkowo 1500 jenów za wersję instant (zawiera 3 porcje).
W podróżowaniu solo minusem jest, że nie można wyjadać sąsiadowi z talerza. Nie można więc zamówić kilku różnych dań, żeby przejrzeć kartę i porównać smaki. Dlatego trochę czuję niedosyt, bo chętnie spróbowałabym pozostałych opcji: ramenu na bazie sosu sojowego i słonego. Żeby jakoś pozbyć się chociaż częściowo tego smutku, kupiłam w Tsucie ramen w wersji instant ? ?
Ramen w wersji instant – gwiazdka Michelin w domu
A ponieważ właśnie nadszedł czas na zrobienie ramenu instant z Tsuty w domu, to przedstawiam Wam pudełkową wersję ramenu z gwiazdką Michelin ?
Pudełko kryje trzy porcje makaronu do ugotowania i trzy porcje skoncentrowanego bulionu shoyu do rozcieńczenia wrzątkiem. Wszystkie pozostałe dodatki – według własnego uznania (ja dałam wieprzowinę, którą przygotowywałam do wcześniejszego ramenu, jajko, menmę, kiełki mung, szczypiorek, olej chili i shichimi togarashi).
Ramen zaskakująco dobry, jak na wersję instant. Nie mam specjalnie dużego doświadczenia w daniach instant, ale zdarzyło mi się zgrzeszyć studenckim evergreenem czyli zupkami chińskimi. No więc ten ramen to jednak kompletnie inna bajka. Ale specjalnie nie odbiega od instant ramenów z Muzeum Ramenu w Jokohamie, których przywiozłam z 10 sztuk ?. Makaron sprężysty (gotowałam niecałe 2 minuty), bulion intensywny i głęboki. Jako alternatywa dla ramenu przygotowywanego kilka godzin – warto, jeśli zaatakuje Cię nagłe ramenowe pożądanie.
Jak zrobić ramen?
Ale PRAWDZIWY RAMEN zrobiłam kilka dni wcześniej. I o pomoc poprosiłam Marcina Wojtasika z warszawskiej Yatty. Jeśli jest w tym kraju ktoś, kto wie na temat ramenu więcej niż my wszyscy razem wzięci, to z pewnością jest to właśnie Marcin. Jeśli mieszkacie w Warszawie i jeszcze w Yatta nie byliście (w co wątpię, bo to najlepsza ramenya w stolicy) – to marsz tam natychmiast. To znaczy natychmiast po tym, jak już zrobicie się głodni po zjedzeniu własnoręcznie przygotowanego ramenu. A jeśli mieszkacie daleko od Warszawy, to zajrzyjcie do nich przy okazji pobytu w tym mieście ?