Weganizm i wegetarianizm w Japonii
W Japonii weganom i wegetarianom łatwo nie jest. Dania wegetariańskie są oczywiście obecne w kuchniach klasztorów buddyjskich (shojin ryori), to jednak opierają się one na dość ograniczonej ilości składników. Filozofia buddyjska nakazuje okazanie szacunku każdej żywej istocie. Dlatego nie tylko nie spożywa się dań z mięsa i ryb, ale i również w niektórych przypadkach roślin korzeniowych (cebula, czosnek, imbir) – gdyż ich spożycie powoduje śmierć całej rośliny, a dodatkowo mają silną woń, często zmieniającą zapach ciała. W klasztorach jada się ryż, produkty z soi (w tym tofu), glony, grzyby, orzechy, owoce, sezam. Nie jest to jednak dieta szeroko rozpowszechniona poza klasztorami. Często dania „wegetariańskie” wprawdzie nie zawierają mięsa, ale są oparte na wywarach mięsnych czy rybnych. Chociaż powoli to się zmienia i miejsc typowo wegańskich i wegetariańskich jest coraz więcej.
Jeśli jednak chcielibyście spróbować autentycznych dań shojin ryori, to miejscem idealnym do tego jest wspaniała świątynia Eiheji. W 2019 otworzono tam Zen Village, gdzie w hotelu Hakujukan można nie tylko cieszyć oczy wspaniałymi wnętrzami, ale i praktykować sztukę zazen oraz spróbować kuchni buddyjskich mnichów. Kiedy byłam w Eiheji pierwszy raz, to Hakujukan nie był jeszcze otwarty. Ale jest na mojej liście:) Do Eiheji warto pojechać nawet na jeden dzień – to niezwykle miejsce, pełne nieuchwytnej atmosfery. Można też aplikować o możliwość spędzenia jednej nocy na terenie świątyni w ramach programu Sanro albo Sanzen. Pozwalają one na zwiedzanie świątyni, praktykę zazen i udział porannych nabożeństwach. Dania shojin ryori oczywiście zapewnione 🙂
Ponieważ ten artykuł nie dotyczy weganizmu i wegetarianizmu w Japonii, to powyższy akapit oczywiście nie wyczerpuje tematu. Może kiedyś napiszę o tym więcej.
Czy ramen bez mięsa jest możliwy?
Kiedyś wydawało mi się, że wegański ramen jest daniem podobnym do wegetariańskiego schabowego, roślinnego burgera albo flaczków z boczniaków. Czyli takie jedzenie, które udaje inne jedzenie. Ramen bez plastrów chashu, bez zawiesistego bulionu wzbogaconego olejem na bazie tłuszczu z kurczaka? To tak się da?
W mojej diecie jest sporo mięsa, ale też mnóstwo dań wegetariańskich i wegańskich. Dlatego kiedy pojawiły się głosy, prośby, żądania i wymuszenia, żeby napisać o wegańskim ramenie, to zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty. W poniższym przepisie musiałam jednak uśmiercić kilka warzyw korzeniowych. Było wiele prób, jedliśmy wegański ramen parę razy w tygodniu, ale było warto, bo efekt końcowy jest znakomity.
Podstawą dobrego ramenu jest obecność piątego smaku, czyli umami, nazywanego również mięsnym, tłustym lub rosołowym. Na szczęście umami występuje nie tylko w mięsie. Ale i między innymi w kombu, które było właśnie pierwszym źródłem wyizolowanego kwasu glutaminowego i jego soli, znanej nam jako glutaminian sodu. A przyprawa Ajinomoto (”istota smaku”) jest niezwykle popularna w kuchniach Dalekiego Wschodu. Dlatego do przygotowania mojego wegańskiego ramenu użyłam i kombu (do wywaru) i Ajinomoto (do tare).
O częściach składowych ramenu można przeczytać tu: https://mochiko.pl/ramen-informacje/
A najważniejszym (oprócz kombu i Ajinomoto) elementem mojego wegańskiego ramenu są pieczone warzywa, ponieważ to one nadają wywarowi przepiękny kolor whisky. Lub herbaty – co kto woli ?
Wegański ramen Dominiki
Dominika z https://manalay.com, która zgłosiła się na Tomodachi tego odcinka, wegański ramen ugotowała tak, że czapki z głów. Ale pozwólcie, że oddam jej głos 🙂
„Wywar wyszedł bardzo umami, esencjonalny. Toppings już improwizowałam z tego co miałam. Niestety korzenia lotosu i pak choi nie miałam. Ale za to pojawiły się boczniaki, edamame, shimei i shitake, plus tofu i szparagi, wiec bardzo vege. Wygląda i smakuje też mega. Wywar gotowałam trochę dłużej – około 2,5 godziny i dodatkowo dodałam odrobinę zgniecionego imbiru i cebuli nie obierałam z łupiny, stąd pewnie ten kolor, plus shitake oczywiście zrobiły swoje”.
Zawsze mam trochę stres, kiedy testujecie moje przepisy, bo ciągle mi się wydaje, że o czymś zapomniałam. Ale kiedy dostaję od Was takie cuda, kiedy wiem, jak bardzo Wam danie smakowało – to jestem wniebowzięta 🙂