Dzisiaj mam dla Was mochi z dynią ? Październik i listopad to dyniowy sezon. Nigdy nie byłam ogromną fanką dyni, teraz już wiem, że wyłącznie przez niewłaściwe jej przygotowanie. Albo brak pomysłów. A najpewniej przez i jedno, i drugie. Ale od momentu, kiedy zaczęłam robić najpyszniejszą zupę-krem i wrzucam dynię do moich ukochanych warzywnych gulaszy z mleczkiem kokosowym, pokochałam ją za jej subtelność. Poza tym moją ulubioną odmianą dyni jest Hokkaido, które miałam w planach odwiedzić w tym roku. Co z planowania wyszło – wiadomo.
I kiedy tak myślałam nad kolejnym daniem dla Was i zobaczyłam w statystykach, że Waszym ulubionym przepisem jest ten na mochi, to wiedziałam, że to dyniowa wersja będzie następna. Ale tym razem przepis jest inny. Nie gotujemy całego ciasta na parze, ale robimy nadziewane kulki i dopiero wtedy poddajemy je obróbce termicznej.
Przejrzałam kilka przepisów na mochi z dynią, korzystałam głównie z tego, odrobinę go modyfikując. A ponieważ pozostało mi nieco nadzienia – dodałam do niego jajko, trochę mąki, trochę mleka, trochę proszku do pieczenia. I usmażyłam dyniowe placuszki. Można je posypać cukrem pudrem, polać jogurtem, podać z owocami. To taka jesienna wersja pankejków, więc podajcie je tak, jak lubicie najbardziej. To właśnie ten bonus wspomniany w tytule 🙂
Podane ilości składników wystarczają na przygotowanie 8 sztuk mochi. Co dla 2 osób jest wystarczające. Ale jeśli macie ochotę na więcej, zwiększcie ilość ciasta. Ilość nadzienia jest wystarczająca nawet na 20 sztuk mochi, może tylko wtedy nie wystarczy Wam na dyniowe placuszki.