HACI – okonomi i tako (YAKI)
Do Haci trafiliśmy mając już żołądki zapełnione tym, co Sato ugotował i co z ryżu ulepiły nam dziewczyny w Niigata Onigiri. Dlatego śmierć głodowa nie zaglądała nam w oczy, wręcz przeciwnie – my zaglądaliśmy w oczy śmierci z przejedzenia. Ale że blogerka kulinarna (a w związku z tym także jej współmałżonek) łatwego życia nie ma, to zgodziliśmy się na przetestowanie jedynie jednego okonomiyaki i jednej porcji takoyaki. Niestety w Haci porcja takoyaki to 16 sztuk, a ja jedzenia marnować nie znoszę… Zjedliśmy więc wszystko, a do hotelu toczyliśmy się jak gigantyczne takoyaki.
W menu Haci są:
- okonomiyaki (z wieprzowiną, z warzywami, z kalmarem i z krewetkami – 28-32 zł oraz wegańskie 33 zł)
- takoyaki 16 szt (z ośmiornicą, kalmarem, serem, surimi – 30 zł Można wybrać pół na pół czyli np. 8 sztuk z ośmiornicą i 8 sztuk z serem)
- yakisoba
A także edamame, tofu caprese, miso shiru, ochazuke (ryż zalany herbatą) z ume lub z nori.
W dziale napojów nie dzieje się nic wyjątkowego: soki, napoje gazowane i kawa w sześciu (!) wersjach. O dziwo nie było żadnej herbaty, co jak na miejsce z japońską kuchnią (i japońskim personelem) oraz ochazuke w karcie – jest zaskakujące. Ale udało się zamówić hojicha spoza menu. Podejrzewam, że brak herbaty w karcie to przeoczenie. Przeoczono również „przenicę” ? Czy ja już Wam pisałam, że moim hobby jest wyszukiwanie błędów ortograficznych i literówek w menu każdego miejsca, które odwiedzamy? Zdziwilibyście się, ile byków jest w kartach ?
Miejsce jest stosunkowo nowe i to daje się odczuć. Jedna sala z otwartą kuchnią i niestety na razie brak miejsca do siedzenia przy barze. Mam nadzieję, że w czasach wolnych od koronawirusa będzie można cieszyć się kaunta seki i obserwować z bliska kucharzy przy pracy.
Co zjedliśmy?
Pojawiliśmy się w porze nijakiej czyli po 15:00 (godzinę po otwarciu). Ani to czas na lunch ani kolację, więc pustki nas nie zdziwiły. Lokal zlokalizowany jest w podziemiu i trochę brakowało mi w nim atmosfery, gwaru, zamieszania i więcej rozgardiaszu. Mam nadzieję, że miejsce ożywia się wieczorami, bo kibicuję każdemu japońskiemu miejscu, szczególnie takiemu, w którym Japończycy gotują po japońsku.
Okonomiyaki
Zamówiliśmy okonomiyaki z wieprzowiną i takoyaki z ośmiornicą. Okonomiyaki jest daniem, które funkcjonuje w dwóch lokalnych wersjach – z Hiroshimy (i to jest moja ulubiona wersja) i z Osaki. Okonomiyaki z Hiroshimy przygotowane jest warstwowo, z dodatkiem makaronu. Natomiast to z Osaki ma wszystkie składniki wymieszane wraz z ciastem naleśnikowym z dodatkiem dashi i usmażone jako jeden placek. Mniej zamieszania z przygotowaniem, ale i moim zdaniem mniej spektakularny efekt.
W okonomiyaki z Haci kawałki kapusty są dość spore, placek był miękki w środku, chociaż ja bym go jeszcze z minutę dłużej przysmażyła na płycie teppanyaki. Ale w smaku znakomite. BARDZO smaczny sos, do tego majonez, aonori (sproszkowane nori) i katsuobushi czyli wszystkie dodatki, które być powinny. Okonomiyaki serwowane są na łupkach, co przy ich krojeniu za pomocą kote (specjalnej łopatki właśnie do tego dania) wydaje potworny dźwięk przyprawiający mnie o gęsią skórkę ?
Takoyaki
Porcja takoyaki to 16 sztuk. Sporo, ale można zamówić pół na pół – dwa różne nadzienia. My wzięliśmy tylko klasykę czyli ośmiornicę. Do tego sos, majonez, aonori i katsuobushi. Ci, którzy tęsknią za najsłynniejszym streetfoodem będą zachwyceni, że danie jest dostępne w Warszawie. Ale ci, którzy tęsknią za naprawdę dobrym takoyaki – na kolana nie padną. W kulkach próżno było szukać jakiekolwiek chrupkości, a katsuobushi brakowało większych kawałków tunka. Znaczna część była proszkiem i naprawdę malutkimi fragmentami.
Niemniej jednak cieszę się, że takie miejsca powstają, bo pozwalają odczarować kuchnię japońską. Pokazują, że w Japonii jedzą coś więcej niż sushi i ramen.
Czy warto?
Trzymam kciuki, żeby miejsce się rozkręciło. Jest sporo do dopracowania, ale większość niedociągnięć to prawdopodobnie choroba wieku dziecięcego. I jak Haci trochę podrośnie, to będzie fajnym gościem z Japonii, którego będzie chciało się odwiedzać jak najczęściej. がんばって!
PS. Na koniec szczegół niegastronomiczny. W toalecie musiałam zdjąć szczotkę, uchwyt na papier i kosz na śmieci z muszli. Po umyciu podłogi chyba o tym zapomnieli. Jak również o uzupełnieniu pojemnika na mydło. Drobiazgi, ale to one składają się na całość.
Adres: ul. Polna 30B, Warszawa
Godziny otwarcia: wtorek – niedziela od 14:00 do 22:00, poniedziałki nieczynne.
Niestety nie znalazłam nigdzie numeru telefonu.