Wasabi – skarb kuchni japońskiej
Wasabi czy wcale-nie-wasabi?
Zielona, ostra pasta o smaku chrzanu dodawana do sushi. Każdy, kto kiedykolwiek jadł sushi próbował także i tego. Prawda? Otóż nie! Najprawdopodobniej nie jedliście wasabi, a wasabipodobną pastę, która z oryginałem ma tyle wspólnego, co ja z rosyjskim baletem.
Proszę bardzo, przykładowy skład produktu o nazwie „Pasta Wasabi”: woda, chrzan 20%, substancja słodząca: E420, olej sojowy, sól, laktoza, kurkuma, emulgator: E473, stabilizator: E415, aromaty (gorczyca), wasabia japonica (Wasabi) 0,03%, barwnik: E133
WOW! Aż 0,03% wasabia japonica czyli autentycznego japońskiego wasabi.
Zresztą sami porównajcie.
Zakładam, że skoro nawet w Japonii jest produkt drogi i niespecjalnie szeroko dostępny, to każdy chce mieć jakąś namiastkę zielonej, palącej papki. Rozumiem, dlatego przynajmniej starajcie się wybierać produkty z dobrym składem, jeśli nie macie szansy na prawdziwe wasabi.
Natomiast za niedopuszczalne uważam opisywanie produktu „Wasabi w Proszku” (skład: chrzan, musztarda, tapioka, witamina C) jak poniżej:
„Japoński chrzan ma zielony kolor i jest bardziej aromatyczny niż europejski, dlatego też nie jest do zastąpienia europejskim. Świeży chrzan Wasabi jest niedostępnym na naszym rynku. Można natomiast dostać sproszkowany, który wymieszany z odrobiną wody do postaci gęstej pasty stosuje się od Sushi lub też w tubce w postaci pasty, gotowy do użytku. Wasabi jest niezbędny do sushi. Przy stosowaniu zalecana jest ostrożność w/g zasady „mniej jest więcej”, ponieważ japoński chrzan jest wielokrotnie ostrzejszy od naszego.”
W tym produkcie nie ma grama wasabi. Ani nawet pół grama! I to jest czyste kłamstwo. Dlatego ZAWSZE czytajcie skład wszystkiego, co kupujecie.
Szukajcie, może znajdziecie.
Najlepszym produktem, jakie udało mi się znaleźć jest ten marki Lima – ekologiczny i zawierający 10% prawdziwego wasabi. Cena przystępna: 12-14 zł.
Poza Japonią hodowane jest w Korei, Nowej Zelandii, Tajwanie, Wielkiej Brytanii i…Polsce! Tak, w Polsce udało się coś, co w wielu innych krajach nie było do tej pory możliwe. Bo uprawa tej rośliny to niezwykle kapryśna księżniczka, co sprawia, że dostępność i cena bywają zaporowe.
Ale po kolei…
WASABI – kłącze, nie korzeń
Jest wieloletnią byliną, której naturalnym miejscem pochodzenia są potoki w górach Japonii. W taki sposób też jest tam uprawiane, jako jeden z dwóch rodzajów upraw. Sawa-wasabi, „półwodna roślina” najlepsze kłącza wydaje, kiedy rośnie właśnie na górskich, tarasowych uprawach. Miejsca trudno dostępne oznaczają, że prace wykonywane są ręcznie. Odpowiednie, warstwowe podłoże (żwir i piasek) i ekstremalnie czysta woda z roztopów – bogata w minerały pochodzące z wulkanicznej gleby. Idealna temperatura wody to około 13 stopni Celsjusza. Gęste zalesienie zapewnia utrzymanie w miarę płaskiej amplitudy temperatur, co jest o tyle kluczowe, że roślina ta nie znosi ani upałów, ani mrozów. Takie uprawy dopiero po 2-3 latach dają najlepszej jakości kłącza, osiągające cenę nawet około 5000 jenów (~190 zł) za sztukę.
Drugim rodzajem uprawy jest „oka-wasabi” – zbudowane na strumieniach płaskie pola, które nie zapewniają aż tak dobrej ochrony, ale rozpięte płachty przynajmniej częściowo chronią przed mrozem i palącym słońcem. Z takich upraw plony zbiera się cały rok, ale smak i zapach zależy od pory roku. Te najbardziej aromatyczne kłącza zbierane są zimą, gdyż spowolniony wzrost powoduje koncentrację aktywnych składników. Na takiej uprawie rośliny dojrzewają już po około 1,5 roku.
Dlaczego rekiny nie lubią wasabi?
Jeśli jakimś cudem udało się Wam zdobyć świeże kłącze, to absolutnie nie używajcie do tego zwykłej tarki z dużymi oczkami. A jeżeli zachce się wam ugryźć, to proszę bardzo – poczujecie jedynie cierpkość, zamiast ostrości. Aby wydobyć prawdziwy aromat i ostrość, konieczne jest odpowiednie zmiażdżenie kłącza, a najlepsze efekty daje wykorzystanie odpowiedniego oroshi. To tradycyjna tarka, występująca w kilku różnych rozmiarach, która jest przyciętą i wypolerowaną sosnową deseczką, do której przyklejona jest skóra rekina. Oczywiście teraz znajdziemy ceramiczne lub stalowe tarki, ale nadal oroshi jest najlepszym narzędziem do wydobycia z tego kłącza tego, co najlepsze. Przepraszam wszystkie rekiny!
Zawsze staram się przywieźć z Japonii świeże wasabi, które do kilku tygodni przechowuję w lodówce owinięte mokrym ręcznikiem papierowym. Aromat szybko znika, dlatego trę bezpośrednio przed użyciem.
Właściwości wasabi
Pierwotnie wasabi służyło do neutralizowania przykrych dolegliwości związanych ze spożyciem surowych ryb i owoców morza. Obecnie stosuje się je głównie ze względów na właściwości smakowe, ale ponoć nie można mu odmówić również właściwości prozdrowotnych, gdyż istnieją badania sugerujące następujące prozdrowotne działania:
- przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybiczne. Hamuje wzrost bakterii Escherichia coli
i Staphylococcus Aureus, które są odpowiedzialne za zatrucia pokarmowe. Część badań sugeruje również działanie neutralizujące bakterię Helicobakter pylori (odpowiedzialną za wrzody żołądka) i wirusa grypy - przeciwzapalnie – zawarte w nim izotiocyjaniny działają przeciwzapalnie na przykład w przypadku stawów
- antynowotworowe – szczególnie w przypadku nowotworów żołądka
- zapobieganie chorobom układu krążenia – obniżanie cholesterolu w krwi, zmniejszanie ryzyka zawału serca
i udaru mózgu - łagodzenie objawów astmy
- pozytywny wpływ na stan kości oraz mózgu
Pamiętajcie, to nie są badania potwierdzające stuprocentowe działania. Do badan zazwyczaj bierze się ekstrakt z kłącza, który trudno jest osiągnąć na poziomie zwykłego zjadacza tej rośliny, nawet w Japonii. Zatem jedzcie świeże (jeśli Was stać ?)
Wykorzystanie w kuchni
Oprócz tego, że najprawdopodobniej kłącze ma znakomite właściwości prozdrowotne, to jest po prostu zwyczajnie pyszne. Tak pyszne, że dostępne są lody, chipsy, piwo, orzeszki i cała inna masa produktów z dodatkiem wasabi. Nawet batoniki Kit-Kat (za którymi osobiście nie przepadam). Za to zdecydowanie przepadam za orzeszkami ziemnymi w chrupiącej skorupce z wasabi. Przeczyszczają nos, jak mało co ? W domu mamy też olej wasabi, którego używamy do wędzonego łososia i steków, a czasem i onigiri.
Do wykorzystania w kuchni nadają się nie tylko kłącza, ale również liście, kwiaty i ogonki liściowe.
Wasabi Farm Poland to jedyna w Polsce i jedna z dwóch w Europie farm. Opanowanie szczegółów uprawy skutecznej metody zajęło im trzy lata, a wszelkie szczegóły – w tym dokładna lokalizacja – okryte są tajemnicą. Hodowla oparta jest na metodzie sawa – tej najbardziej tradycyjnej.
Jak im się udało odnieść sukces i sprawić, żeby ta chimeryczna roślina przynosiła odpowiednie plony w naszych warunkach atmosferycznych? Nie wiem. Ale wiem, że jeśli szukacie wysokiej jakości kłącz to w Polsce dostaniecie je tylko tam. Oczywiście nie jest to produkt tani, bo kilogram kosztuje 900 zł, ale po pierwsze po co komu aż kilogram, a po drugie do wykorzystania w kuchni kupicie również liście czy kwiaty. A po trzecie 1 sztuka kłącza to około 30 zł, więc nie jest to cena zaporowa.
I nie jest to post sponsorowany 🙂
A od Pani Onigiri oraz od Wasabi Farm Poland wiem jeszcze, że w Polsce dostępne jest również kizami wasabi, które robi się z połączenia liści wasabi, sake, sosu sojowego i mirinu i ma świetny ostry smak 🙂
A jeśli pragniecie zobaczyć, jak wygląda uprawa w Japonii, to rzućcie okiem na film na jednym z moich ulubionych kanałów o Japonii czyli ONLY in JAPAN:
Źródła:
- http://wasabi-farm.eu/
- https://www.healthline.com/nutrition/wasabi-benefits#4.-May-have-anticancer-properties
- https://japancheapo.com/travel/daio-wasabi-farm-everything-ever-wanted-know-wasabi/
2 komentarze
Hej, jak przywozisz wasabi z Japonii? Jakoś specjalnie opakowane? W bagażu podręcznym czy rejestrowanym?
W bagażu rejestrowanym, zawinięte w wilgotny ręcznik papierowy i folię 🙂